niedziela, 26 maja 2013

23.
Dzisiejsze śniadanko jest bez zdjęcia, bo wyszły niewyraźne. Zrobiłam jajecznice. Ulubione  śniadanie taty, bo przestraszyłam się, że jestem dla niego nie tolerancyjna. Czy do takich refleksji musiał mnie skłonić sen o jego śmierci? Obudziłam się w środku nocy prawie we łzach. 
Spędziłam niedzielę w miłej atmosferze, na komunii u kuzyna. Cieszę się, że ten dzień niebył stracony. Kazdy z nas poprawił swoje kontakty. W ogóle dzięki tej atmosferze czułam się jak dawniejsza ja. 
Od kilku dni nauczyłam się cieszyć bardziej z jedzenia. Umiem odpowiedzieć sobie na pytanie ,,dlaczego nie chcesz tego zjeść." Odpowiadam czynem. ,,Boję się za dużo przytyć, boisz się, że co od kawałka czekolady przytyjesz?" Wtedy jak najszybciej chce przezwyciężyć moją słabość. Lubię być między innymi, bo wtedy mam siłę, natomiast gdy jestem sama zaczynam troszkę kombinować. To glupie, ale moją motywacją jest też sytuacja, w której usypiam i leże na boku, a moje nogi są na tyle kościste, że ta pozycja sprawia mi ból.  Nie mogę bać się żyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz